Dymiąca się ziemia w Wodzisławiu Śląskim niepokoi mieszkańców
Dymiąca się ziemia w Wodzisławiu Śląskim
Dymiąca się ziemia już jakiś czas temu stała się problemem dla mieszkańców Wodzisławia. Dymowi towarzyszy bardzo intensywny nieprzyjemny zapach. Niedawno pojawiły się tabliczki, które informują, że wejście na teren jest niebezpieczne, ale to wciąż nie rozwiązuje problemu. Duża część mieszkańców miasta czuje niepokój związany z tym stanem rzeczy.
Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Katowicach przyznał, że w miejscu nie ma żadnej kontroli. Nie prowadzi się też tam żadnej działalności, której celem miałoby być rozwiązanie tego problemu. Zastępca inspektora zapewnił jednak, że zwrócił się z apelem do innych instytucji. Zawiadomienie otrzymał chociażby Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia Śląskiego, który przyzna, że ok. 50 lat temu zdeponowano tam skałę płonną, jako odpad, który pojawił się podczas pogłębiania szybu Jedłownik II”. Prezydent zgłosił staroście wodzisławskiemu, że mogło dojść do historycznego zanieczyszczenia ziemi.
Co na to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska?
Informacja trafiła także do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. Pojawiła się nadzieje, że dyrekcja zajmie się problemem po tym, jak przypisze się mu łatkę zanieczyszczenia historycznego. Niestety Łukasz Zych, rzecznik prasowy RDOŚ, poinformował, że takie działania nie leżą w ich kompetencjach. Chodzi o to, że sytuacja, z którą mamy do czynienia nie spełnia pewnych definicji, które znajdują się w ustawie o ochronie środowiska.
Próby zminimalizowania zagrożenia
Już w marcu Biuro Zarządzania Kryzysowego zauważyło, że coś jest nie tak z tą ziemią. Oczywistym było, że należy ograniczyć dostęp do ego terenu. Niestety jedyną akcją, na jaką zdecydowało się biuro było postawienie tabliczek. Informują one, że wejście na teren może być niebezpieczne. Czy można zrobić coś więcej poza działaniami prewencyjnymi? Tutaj się pojawia problem, ponieważ działka należy do rąk prywatnych. Właścicielem jest Nikolaus S. i jego żona Anna T. Niestety oboje od dawna nie żyją, gdyż ten wpis pochodzi z 1894 roku, co oznacza, że dzisiaj działka należy do spadkobierców, którzy są nieznani.